Nie wyglądały na męskie.
Bentz wrócili wzrokiem do ekranu i zobaczył sportowe buty. Może niekoniecznie model damski, ale małe. Na kobiecą stopę albo na stopę drobnego mężczyzny. – Dzięki, Tony. – Nie ma sprawy. – Chłopak wzruszył ramionami i wyszedł tyłem, chcąc jak najszybciej oddalić się od policjanta. Bentz spojrzał na Rebeccę. – Przegrasz mi to? – Nie ma sprawy – przedrzeźniała syna. Skopiowała nagranie i podała mu taśmę. – Powodzenia – powiedziała. – Mam nadzieję, że ją znajdziesz. Szybko. – No to jest nas dwoje. Ruszył do samochodu. Nie powiedział na głos tego, co oboje pomyśleli: zanim będzie za późno. – Sprawdziłem wszystkich, którzy niedawno wyszli warunkowo, a mieli na koncie poważne przestępstwa. Szukałem kogoś, kto pasowałby do profilu. – Bledsoe podszedł do biurka Hayesa. Jonas odchylił się w krześle. Martinez przysiadła na rogu biurka. Czekali na telefon Douga O’Leary’ego, specjalisty, który miał porównać dane stomatologiczne Jennifer Bentz ze szczęką kobiety w trumnie. Bledsoe mówił dalej: – Przejrzałem gości, którzy trafili do pudła po morderstwie sióstr Caldwell, a wyszli przed śmiercią bliźniaczek Springer. Tylko trzech częściowo pasowało do profilu. Po pierwsze, Freddy Baxter. Wyszedł w styczniu, przyznał się, że przejechał swoją dziewczynę. Ale ma alibi nie do podważenia. Był z bratem w Las Vegas w czasie porwania sióstr Springer. – Bledsoe trzymał w górze trzy palce, kciuk i mały były opuszczone. Eliminując Baxtera z listy podejrzanych, opuścił także serdeczny palec. Dalej, Mickey Eldridge, pociął żonę podczas awantury, wyszedł w grudniu tuż przed świętami. Ale żona, która cudem uszła z życiem, zaklina się, że się zmienił, odnalazł Boga czy coś równie głupiego, i twierdzi, że w noc porwania był z nią. – Bledsoe zgiął palec wskazujący, teraz tylko środkowy dźgał powietrze. – Ostatni, który mógłby zrobić coś podobnego, to George St. Araux. Mój ulubieniec. Pamiętacie go? Świr, który obcinał ofiarom palce u rąk i nóg. Jakim cudem wyszedł, zapytacie? Bo jakiś orzeł Temidy zaklina się, że ma świadka, który widział zabójcę, i zezna, że był czarny, nie biały, więc nasz George wyszedł na wolność, a podatnicy zabulą za nowy proces. A George, według pani adwokat, był z nią. Moim zdaniem coś tu śmierdzi, kumacie? – Nie wszyscy mają takie brudne myśli jak ty – żachnęła się Martinez. – Sam powiedziałeś, że to jego adwokat. – I bzyka się z nim, mówię wam. – Ściszył głos: – Niektóre kobiety kręcą te świry, wiecie, co mam na myśli. – Bzyka? Dorośnij wreszcie. Szkoła średnia to już przeszłość. – Martinez nie owijała w bawełnę. – A chciałeś powiedzieć, że... – Och, oczywiście. – Bledsoe posłał jej mordercze spojrzenie, ale Martinez się nie przejęła. Choćby nie wiadomo jak się starał, nie udało mu się zbić jej z tropu. – W każdym razie w stanie Kalifornia nie ma więźnia na warunkowym, któremu moglibyśmy to przypisać. Nikogo. Hayes czuł ciężar dochodzenia. Od śmierci bliźniaczek minęło zbyt dużo czasu. Trop wystygł, zresztą od początku nie był nawet letni. Morderstwo sióstr Springer zeszło z pierwszych stron gazet na dalsze, ale zabójca ciągle grasował na wolności. Sprawiedliwości nie siało się zadość. Bledsoe jeszcze nie skończył. – Rozmawiałem ze wszystkimi, którzy znali siostry Springer, prześledziłem ich kroki tamtego dnia. Funkcjonariusze rozmawiali z sąsiadami, przyjaciółmi, krewnymi. Szukaliśmy związku między nimi a bliźniaczkami Caldwell. Nic. – Potarł twarz dłonią. – Co oznacza, że wracamy do punktu wyjścia, do naszego przyjaciela. – Zrobił znak cudzysłowu w powietrzu. – Pozwolicie, że nie użyję słowa detektyw. To nie jest zbieg okoliczności.