- Nie, w tamtym czasie nie. Ale był żonaty wiele lat wcześniej. Z Jasmine Falconer. Ładna dziewczyna była z tej
Jasmine. Cholernie atrakcyjna. - Zmarła dawno temu. Zgadza się? - Nie tylko zmarła. Zabiła się. - Caleb ruszył głową, tak że głośno szurała na wykrochmalonych poduszkach. - Podcięła sobie żyły, kiedy brała kąpiel w marmurowej wannie sędziego. Katrina wzdrygnęła się na samą myśl o tym. Nie darzyła uczuciem nikogo, kto byłby jakoś powiązany z tym łajdakiem sędzią, ale mimo to czuła obrzydzenie, kiedy ten stary cap odmalował przed nią tragiczną scenę. Odchrząknęła i zapytała: - Po co miałaby odbierać sobie życie? Zawahał się, spochmurniał. - Poznała pani sędziego Cole’a? - Nie miałam tej przyjemności - odparła kwaśno. - Jak go pani pozna, to zrozumie. - Prychnął i przesunął się na łóżku. - Jasmine była przyzwoitą kobietą. Nie, żeby Red czuł różnicę. - A pan ją czuje? Caleb uniósł chude jak szkielet ramię. - Proszę mi opowiedzieć o jego dzieciach - zaproponowała, siląc się na uśmiech. - Tylko jedna dziewczynka. Shelby. Jeśli dobrze pamiętam, to nie ma jeszcze trzydziestu lat. Co pani chce o niej wiedzieć? - Jak już mówiłam, ogólne tło. Z tego, co zrozumiałam, Shelby Cole miała romans z Nevadą Smithem, zastępcą szeryfa prowadzącym śledztwo przeciw Rossowi McCallumowi. Wszyscy, z którymi przeprowadzałam rozmowy, 87 mówili, że tych dwóch, Smith i McCallum, przez wiele lat było największymi wrogami, i ponoć nieźle się poszarpali, jeszcze zanim Estevan został zamordowany. Stary mężczyzna zastanawiał się przez chwilę i Katrina zaczęła się obawiać, że zaraz gdzieś odpłynie myślami. Podrapał szczecinę na brodzie i odparł: - Zupełnie zapomniałem o tej bójce. Ale ma pani rację. Nevada stracił oko, a Ross miał pęknięte żebra i złamaną rękę albo coś w tym stylu. Obaj wylądowali w szpitalu. Z tego, co pamiętam, kłopot polegał na tym, że McCallum zawsze chciał mieć Shelby Cole. - A ona była dziewczyną Nevady. - Przynajmniej w tamtym czasie. Tak sądzę. - Caleb wzruszył ramionami; mimo zamkniętych drzwi słychać było szczęk przetaczanego obok szpitalnego wózka. - Po mieście krążyły plotki, że widywała się ze Smithem. Pamiętam to tylko dlatego, że Shelby była córką sędziego. Wszystko, co robił wtedy Red Cole, było ważnym wydarzeniem. Katrina mu uwierzyła. - A zatem, jeśli dobrze rozumiem, Ross McCallum jakimś sposobem omal nie ginie w wypadku z udziałem jednego samochodu, na południe od miasteczka. I jest to wóz Nevady Smitha. Czy to się zgadza? - Tak. Ross ponoć ukradł wóz Smitha tej nocy, kiedy Ramón Estevan został zabity. Nikt nie może zrozumieć dlaczego. Smith zgłasza zaginięcie wozu, co nie jest szczególnie trudne, bo przecież pracuje w Biurze Szeryfa. Oczywiście, parę godzin później znajdują wóz: uderzył w drzewo na południe od miasteczka. Ross McCallum był kompletnie pijany. Miał szczęście, że przeżył. - A Ramón Estevan już nie żył. Zastrzelono go z trzydziestkiósemki. - Właśnie tak to było. - Caleb podniósł rękę i podrapał się w podbródek. Katrina zauważyła igły wbite w jego posiniaczoną skórę: jedna była połączona z kroplówką, druga zamknięta, żeby w razie potrzeby móc szybko pobrać krew. Katrina skrzyżowała nogi i mimo włączonego dyktafonu cały czas robiła notatki. - Ale Ross nie miał przy sobie broni. - Tylko starego winchestera Nevady Smitha, strzelbę myśliwską. Zesztywniała. Przeoczyła ten niepozorny fakt. - Ale nie narzędzie zbrodni? - Nie. Jak już pani powiedziała, kula, która zabiła Ramóna Estevana, pochodziła z pistoletu kaliber 38. Coś zanotowała, a potem zerknęła na zegarek i postanowiła skierować rozmowę na inne tory. Jeśli ta pielęgniarka zamierzała dotrzymać słowa, a Katrina podejrzewała, że Linda Rifkin rzadko go nie dotrzymuje, to już wkrótce należało się jej spodziewać. - Porozmawiajmy o pańskim zeznaniu. Zaciął wargi.