męskie kroki.
- Willow! - głos Scotta był stanowczy. - Dokąd się wybierasz? . - — Nie martw się - wyszeptała. - Już wychodzę, chciałabym tylko pożegnać się z dziećmi. Najlepiej będzie, jeżeli dowiedzą się ode m n i e . . . . Scott pokazał jej kopertę. - Czy to ten list? - spytał. Przez moment patrzyła w milczeniu. Jaki list? Dopiero po chwili rozpoznała odrażająco różową kopertę. Tej właśnie papeterii używała siedem lat temu. Zrobiło się jej słabo. List zaadresowany był do Chada. - Gdzie go znalazłeś? - Z trudem wydobywała z siebie, słowa. - Czytałeś? Od jak dawna wiedziałeś? Roześmiał się. Radosny dźwięk zgrzytał w jej uszach. Jak mógł się śmiać w tak tragicznej chwili? - Nie przeczytałem go, kochanie. Mówił do niej „kochanie"? Po tym wszystkim, co mu powiedziała? Mimo tego, co zrobiła? - Obawiam się, że nie rozumiem. - Kręciło się jej w głowie. Jeszcze chwila i zemdleje. - Nie przeczytałeś go? Spoważniał. - Willow, nikt go nigdy nie przeczytał. Gdy tamtej nocy wręczyłaś mi list, włożyłem go do kieszeni. Zamierzałem oddać go Chadowi przy najbliższej okazji. Nie było go w domu, gdy przyszłaś. Ale Chad nie wrócił tej nocy. Za, to zjawiła się po- R S licja, by poinformować nas o tym, co się stało. Zapomniałem o liście. Siedem lat przeleżał w kieszeni marynarki! Znalazłem go dopiero dzisiaj rano. Willow zachwiała się. Scott pomógł jej utrzymać równowagę. - Nie jesteś odpowiedzialna za śmierć Chada, skarbie. Nigdy nie byłaś za nią odpowiedzialna! Willow kręciło się w głowie, - Proszę, pokaż mi kopertę. Z radością odkryła, że koperta nadal była zaklejona. Nie potrafiła uwierzyć we własne szczęście! Spojrzała na Scotta i uśmiechnęła się do niego przez łzy. - Naprawdę nie dałeś Chadowi mojego listu? Chcesz mi powiedzieć, że nigdy go nie zobaczył, nigdy nie przeczytał... - Nigdy się nie dowiedział, że stracił twoją miłość - potwierdził Scott. - To już niczego nie rozumiem. Powiedziałeś, że twój tata wyciszył całą sprawę, by ludzie myśleli, że Chad się potknął, że jego śmierć była tragicznym wypadkiem. Skoro nie chciał popełnić samobójstwa, skoro nie skoczył, to musiał to być wypadek! - To nie był wypadek - Scott zdawał sobie sprawę, że po latach wyrzutów sumienia Willow zasługiwała na to, by poznać najlepiej strzeżony sekret rodziny Galbraithów. - Miałaś rację, mówiąc, że Chad się zmienił. Tego lata zaczął zażywać narkotyki. Tamtej nocy, mimo wysiłków przyjaciela, który starał się go powstrzymać, skoczył z wieżowca Camden Tower. Wierzył, że potrafi latać. Był odurzony... - Och nie! - Willow nie wiedziała, co powiedzieć. - To