- Myslisz, ¿e ma cie pilnowac?
- A ty nie? - Marla nie kryła irytacji. - Daj spokój, Nick, czy wygladam na kogos, kto potrzebuje pielegniarki? - Wyszła zza ¿ywopłotu i wskazała głowa dom. - Mo¿esz wejsc tam ze mna i zobaczyc te fajerwerki. - Zdaje sie, ¿e zaraz ktos wybuchnie. - Zgadza sie, pewnie ja - odparła, wbiegajac na schody z tyłu domu. - Jesli Alex sadzi, ¿e bedzie mi dyktował, co mam robic, to jest w błedzie. - Wytarła buty na wycieraczce przed drzwiami i weszła do srodka. - Nie dam sobie zało¿yc smyczy. Nikomu sie to nie uda. Zwłaszcza mojemu me¿owi - rzuciła zapalczywie, jakby przygotowujac sie do ostrej wymiany słów. 172 Szybko weszli po schodach na góre, do salonu, gdzie Alex rozmawiał z jakims wysokim, szczupłym me¿czyzna o krótko przystrzy¿onej brodzie. - Jestes nareszcie! - powiedział Alex. Siedział w fotelu, rece wsunał miedzy kolana, twarz miał zwrócona ku temu me¿czyznie. - Chryste, Marla, gdzie sie podziewałas? Byłem w twoim pokoju, wołałem cie, ju¿ miałem kazac przeszukac dom. - Byłam w ogrodzie. - W taka pogode? Marla nie odpowiedziała. Miała przemoczone ubranie, z włosów spływały na jej twarz krople wody. - Myslałem, ¿e jestes na spotkaniu - powiedział Nick, patrzac na brata. Usiadł przy kominku, na którym wesoło trzaskał ogien. W pokoju unosił sie lekki zapach palonego drewna. - Spotkanie zostało odwołane, wiec pomyslałem sobie, ze juz dzis przywioze Toma do nas. Marla, Nick, to jest Tom Zayer. Pielegniarz Marli. - My sie przypadkiem nie znamy? - spytał Nick, spogladajac uwa¿nie na pielegniarza. - Nie spotkalismy sie ju¿ gdzies? - Mo¿liwe - odparł Tom. - Znam wiele osób. Pracowałem w Bayside i w Cahill House. Nick zmarszczył brwi. - Mam wra¿enie, ¿e ju¿ sie widzielismy. Tom wzruszył ramionami. - Swiat jest mały. - W szpitalu. Jestem pewny, ¿e spotkalismy sie tam własnie. - Mo¿liwe. Marla usmiechneła sie z przymusem. Rozprostowała zacisniete kurczowo piesci i postanowiła, ¿e nie da sie wyprowadzic z równowagi. 173 - Miło mi pana poznac - zwróciła sie do pielegniarza. Wyciagneła do niego reke i krótko uscisneła podana dłon. - Niestety, mój ma¿ popełnił du¿y bład. Mimo mojego okropnego wygladu naprawde nie potrzebuje nikogo do opieki. Alex na pewno zapłaci panu za fatyge, ale nie skorzystam z pana usług. - Oczywiscie, ¿e skorzystasz - uciał Alex.